Żony poetów milczące jak sfinksy
na setki spojrzeń znają odpowiedzi
grają cierpliwie znaczonymi wierszami
pomne ich ulotnej trwogi i uniesień

Żony poetów – one zawsze w drodze
gotowe miłość odcedzić od gniewu
nie płoną w ogniu poetyckich wzlotów
lecz w poprzek czasu smażą jajecznicę

Ich słowo waży więcej niż kamienie,
cięższe od ręki wznoszącej toasty
Są już zmęczone tą tanią mistyką,
gdzie sacrum zwykle pływa w spirytusie

Żony poetów – one zawsze w drodze.
Czy Go urzeknie nagły zakręt bioder?
Czy zwabi zapach odkrytej przydawki –
która odpowie na wszystkie pytania?

I nie pytają – jaka jest? – „Nijaka…,
bo nie wybiega za granicę słowa”.

***

Przecież to One dopisują pointy
gdy wiersz poety zdaje się zamknięty