1. Mroczna karawana

 
 Nad głową wielkie słońce  jak przybity złoty gwóźdź
 Pod nim skórzane siodło me
 Pod siodłem koń, pod koniem buty, co już przeszły wiele dróg
 Oraz spracowane dłonie dwie
  
         Ref.
          I jechać w dal z tą mroczną karawaną
          Skryć głowę pod stensonem pełnym dziur
          Przez noc po świt, aż nas przywita ranek
          I białe miasto zalśni, miasto pośród gór.
  
 Wiatr tylko cicho gwiżdże pośród rozpalonych dróg
 I nikt w tym mieście nie przywita nas
 Szeryf i sędzia – to bandyci, a kto prawy – ten ich wróg
 Trzymają wszystkich w strachu i za twarz.
  
 Mają stu rewolwerowców, co wyleźli z różnych dziur
 Więc rządzą tutaj strzelba oraz nóż
 Grabarz nie nadąża kopać, kat bez przerwy plecie sznur
 A stolarz trumien nie hebluje już.
  
          Ref.
           Więc znów  jest ład i  praca dla każdego
           I ciesz się, że czasami masz co zjeść
           Wszak dawno mogłeś wisieć już,  kolego
           Dwa metry być pod ziemia, no i cześć.
  
 Nad głową wielkie słońce  jak przybity złoty gwóźdź
 Pod nim skórzane siodło me
 Pod siodłem koń, pod koniem buty, co już przeszły wiele dróg
 Oraz spracowane dłonie dwie
  
          Ref.
          Odjechać stąd z tą mroczną karawaną
          Gdzie cichy dom i krew nie wsiąka w piach
          Orać i siać, zasypiać, wstawać rano
          I starać się zagłuszyć serca strach 

<< wróć do spisu utworów