Moja żona ma małą dziurkę w głowie […]
Może to tylko wiatr cię niepokoi […]
Rósł raz sobie muchomorek na brzegu ruczaju […]
A w Śląskim Muzeum, w dziale paleozoiku […]
myślałem – piękno […]
W osobliwym gmachu, na kolumnie szyi […]
Wieczór, w żeńskiej bursie stróż […]
Budzę się szarym świtem i chwytam się za serce […]
Śpiewam pieśń na domowych schodach […]
Fontanny starej schodki […]
Widzimy się co dzień na schodach w metrze […]
Jeszcze w szkole będąc dzieckiem […]
Nasza niemiłość […]
Podobno lepiej znoszą ból […]
Siłą nawyku, sugestii, siłą rzeczy […]
Siedziałem przy stole, czytałem wiersz […]
Niczym struna co się pręży […]
Niczym jeleń, gdy wodę chce pić […]
Obca mi jest poezja wzniosła jak spiż […]
Ponoć gdzieś miłość jest […]