W weekend, w „Saloniku z Kulturą”, prowadzonym przez Antoniego Murackiego, wystąpiły gwiazdy polskiej estrady: Ewa Kuklińska, Stanisław Zygmunt, Tadeusz Drozda

W Białołęckim Ośrodku Kultury, mieszczącym się przy ul.Vincenta van Gogha 1, po raz kolejny odbyła się interesująca impreza kulturalna. Tym razem Antoni Muracki, gospodarz „Saloniku z Kulturą”, zaprosił na scenę gwiazdy polskiej estrady: Ewę Kuklińską, Stanisława Zygmunta, Tadeusza Drozdę oraz Krzysztofa Dauszkiewicza.

Zadaniem „Saloniku z kulturą” jest prezentacja twórczości literacko-muzycznej wysokiej klasy. Antoni Muracki nawiązuje w ten sposób do dobrych tradycji polskiego kabaretu literackiego, piosenki, w której tekst i muzyka mają jakiś sens, wspaniałych wzorców polskiej poezji i teatru.

W piosence otwierającej każdy spektakl śpiewa publiczności:
Salonik, salonik,
pewnie świata nie zmieni – bo jak
lecz przed światem w nim można się schronić,
bo niepowtarzalny ma smak
[…]
Może uda się ocalić wśród bełkotu
kilka myśli, parę wierszy, jakąś pieśń?
I choć trudno będzie wygrać nam z głupotą,
to przynajmniej łatwiej przyjdzie nam ją znieść.

Czerwcowy „Salonik” miał być wesoły. I taki był, pomimo śmierci Tomasza Służewskiego. Prowadzący imprezę konferansjer i bard podzielił się z białołęcką publicznością przypuszczeniem, że zmarły dyrektor BOK wcale by sobie nie życzył zmiany charakteru przedstawienia z powodu swojej śmierci.

Na scenie wystąpiła rewelacyjna aktorka, tancerka i piosenkarka Ewa Kuklińska, która wykonała największe światowe przeboje gwiazd estrady i filmu (blondynek). Jej nastrojowym przeciwieństwem był satyryk, felietonista, tekściarz, poeta, piosenkarz, gitarzysta i kompozytor Krzysztof Daukszewicz. Wyciszonym tonem dzielił się z publicznością przede wszystkim osobistą refleksją dotyczącą postępowania ludzi reprezentujących nas w Sejmie i Senacie. Obojgu artystom udało się porwać publiczność do wspólnej zabawy, a Ewa Kuklińska nawet zaprosiła miłośnika „Saloniku”, pana Stanisława na scenę. Ich wspólny występ został nagrodzony rzęsistymi oklaskami

Nikogo nie zawiódł kolejny mistrz sceny kabaretowej, polski satyryk, komik, aktor, pełen autoironii Tadeusz Drozda. Opowiadał on różne zabawne historyjki ze swojego życia. Dał też popis tańca i śpiewu, wykonując własny utwór w rytm muzyki disco polo, czym bardzo rozbawił ludzi siedzących na widowni. Równie doskonałym poczuciem humoru oraz inteligentną grą z widzem wykazał się satyryk Stanisław Zygmunt. On także nie stronił od śpiewu, chociaż jego głównym atutem jest kabaretowy monolog (jak sam przyznał).

Warszawski wieczór poezji, muzyki i satyry tradycyjnie zakończył cytowaną powyżej piosenką, Antoniego Murackiego.
Warto przyjść do „Saloniku z Kulturą”. Polecam!

(Tekst i zdjęcia- Ewa Krzysiak wiadomości24.pl 6.06.2011)