Jeszcze w szkole będąc dzieckiem
wyjątkowo niepokornym
miałem zwyczaj, oprócz teczki,
nosić z sobą swe poglądy

Wyrastałem w takiej myśli
chociaż w teczce już nie grzebię
noszę dowód dla policji
a tożsamość mam dla siebie

Kiedyś zostawiałem ślady
na zapiski miałem zeszyt
Dzisiaj noszę w ciężkiej głowie
myśli, wiersze i adresy

I niewiele mozna zabrać
chyba ża skopolamina
zwój mózgowych papirusów
dla nielicznych się rozwija

Może to i głupi pomysł
tak zaufać własnej głowie
Lecz jak śpiewał kiedyś Jacek
„jeśli szukać gdzieś – to w sobie”

Ale głowa nie tornister
i czasami się rozpina
wtedy słychać przelot ptaków
i na chwilę staje ziemia

Lecz samotność tych odlotów
choćby w najcieplejsze kraje
znów powraca do nas myślą
że ktoś bierze a ktoś daje

Jeszcze nie wiem jak rozumieć
groźną przezroczystość rzeczy
Taki blask że ciemno w oczach
Czy to tylko próchno świeci?