W popękane wiatrem żyto
Słów powszednich wchodzi rzeka
I uśpiony świat kołysze
Ciszą kłosów nocna przepaść
Uwysmuklić się w twych żyłach
I na palcach stać przy tobie
Chwytać z żagwi twoich włosów
Traw skoszonych zbiegły ogień
I z niewysłowionej grozy
Pożeglować w drzew zaklęcia
W małych twoich dłoni pejzaż
Popękany od konarów
Lecz namowom nieposłuszny
Sercem dzikim od wyrzeczeń
Zbiec z ogniska twego ciała
W popękane wiatrem żyto