Zaludniam tobą
wysokie pokoje
skuty lodem milczenia
drżę, na palcach stoję
Zmiennych losów zagadka
czai się w źrenicach
Odliczam tobą słońca
i pełnie księżyca
I w niedomkniętych dłoniach
trzymam ciepły piasek
wiatr wywiewa go lekko
a ty cicho płaczesz
Na ten wiatr, na ten księżyc
i na moje dłonie
spada milionem kropli
twej miłości płomień
Zaludniam tobą
wysokie pokoje
stoimy sami
choć jeszcze we dwoje