Skip links

RECENZJA PŁYTY „JESZCZE TAŃCZĘ” AUTORSTWA ANNY BURGER

Share

Co ja tu będę polecać? Piosenki, płyty, książki, filmy, może sztuki teatralne, choć w teatrze byłam ostatnio… no nieważne… Nazwijmy to blogiem nieco kulturalnym.

„Tobół życia nieść lżej, gdy śpiewasz pieśń”

Nie zdążyłam jeszcze napisać tekstu na temat nowej płyty Antoniego Murackiego, a on już wydał kolejną. Nie wiem, czy wynika to z mojej opieszałości, czy z jego nadgorliwości. Wydaje mi się, że z jednego i z drugiego. Ja ostatnio mam przestój w pisaniu, a Tolek wypuścił dwie płyty w odstępie trzech miesięcy. Dziś o tej, która ukazała się w kwietniu tego roku. „Jeszcze tańczę” to autorski album Antoniego, kompozycje zostały stworzone przez niego, napisał też prawie wszystkie teksty utworów znajdujących się na tym krążku.

Zaczyna się od „Czarnej” i ona przechadza się śmiało po wszystkich niemal piosenkach na tej płycie. Przekornie swój pandemiczny album autor zaczyna takim utworem:

Czarna, czarna 

Strasznie żeś niezdarna

Tobół życia nieść 

Lżej gdy śpiewasz pieśń.

Tolek zamieścił na swoim Facebooku kilka filmików, które są zapisem transmisji na żywo. Mówi w nich o piosenkach z nowej płyty i komentuje je w znakomity sposób. Co tu powiedzieć o utworze, żeby jednocześnie nie opowiadać dokładnie, o czym to jest? Ja sama napotkałam taki problem, pisząc o muzyce i choć parę tego typu tekstów na blogu już zamieściłam, za każdym razem staję przed tym samym dylematem, jak przybliżyć Wam czyjąś twórczość, jednocześnie nie zdradzając za wiele z treści. Antoni wybrnął z tego świetnie, zapowiadając piosenki przy pomocy innych swoich utworów. Dzięki temu możemy poznać nie tylko klimat albumu, lecz także kolejną porcję twórczości poety, a moim zdaniem, można ją łyżkami jeść. Jest tak dobra, dopracowana i przede wszystkim błyskotliwa.

Tak więc utwór pt. „Czarna” Tolek skomentował fragmentem swojego poematu „Pochwała stanów przejściowych”. Część ta nazywa się „Umieranie”.

To rzecz jasna zaczyna się w chwili narodzin (…)

Więc nie ma nagłej śmierci – czerni, bieli kości

Tylko narastające poczucie szarości

Wtapianie się w nieważność (…)

Umieranie to jak bunt klawiszy od krzyku poprzez szepty

Do kompletnej ciszy.

Dalej czarna wędruje do fryzjera Gienka. Ten bohater, który swego imienia użyczył w formie tytułu piosence numer dwa, jest postacią autentyczną z dzieciństwa Antoniego. To ktoś trochę straszny, trochę legendarny, urzędujący niegdyś na warszawskiej Woli, a dokładniej w okolicach ulicy Gibalskiego, gdzie mieszkał i wychował się Tolek. Te czasy już minęły i fryzjera Gineka zabrała czarna, ale nie odszedł w niepamięć, został w piosence. No i kto górą? Autor walczy z niepamięcią, również spisując swoje wspomnienia w książce autobiograficznej pt. „Mój Gibalak”. To fragmentami tej lektury raczy nas w filmiku opowiadającym o fryzjerskiej piosence. Słuchając go, doszłam do takiego oto wniosku, banalnego być może, ale co tam: rzeczy i zjawiska są dla mnie o tyle interesujące, o ile są dobrze opisane. Ani okolice Woli nie są mi jakoś szczególnie drogie, ani dzieciństwo Tolka, z całą  moją sympatią do niego, nie stoi na pierwszym miejscu listy moich zainteresować. A jednak na książkę „Mój Gibalak” już czekam z niecierpliwością, bo z przeczytanych przez autora urywków wiem, że jest po prostu świetnie napisana.

Czas przysłuchać się teraz piosence tytułowej.

Nienasycony ciągle głód

Napięty jak cięciwa

Im dłużej tańczę – życia nurt

Tym bardziej mnie porywa

Niebawem mi wywróży los

ze ściętych twych warkoczy

czy jestem opowieścią twą 

na jedną czy na tysiąc nocy.

Z kimże tu tańczy ten, kto się nam lirycznie zwierza? Czy nie z czarną aby? Czy życie nie jest nieustannym tańcem ze śmiercią?

A my przecież często tańczymy tak, jak nam zagrają. Tak łatwo nas skłócić, napuścić na siebie. O tym – w  bardzo smutnej piosence „Mój brat idzie na wojnę”. I tu pojawia się, już w następnym utworze „A gdyby jeszcze raz”, zasadne pytanie: „Cośmy zrobili z tą wolnością, że tak nam dzisiaj niepotrzebna?” (nadmienię, że to jedyny tekst na płycie, który nie wyszedł spod pióra Tolka, autorem jest Krzysztof Kasperczyk). Oj, dużo niełatwych pytań zadaje nam Antoni. Myślę, że się martwi, że sami ich sobie nie zadamy, chyba zresztą słuszna to troska…

Tyle świetnych numerów na tym albumie, że już sama nie wiem, o czym pisać, wpis robi się coraz dłuższy, a ja jednak wpadam w pułapkę pisania „a ta piosenka jest o…”, więc będę kończyć. Dodam tylko, że po dość wymagających lekcjach w większości tekstów, autor raczy nas prawie na sam koniec uroczym przysmakiem. Od razu mi się przypomniało, jak na jednym z koncertów Tolek czytał swoją mocną odpowiedź na „Szary poemat” Jonasza Kofty. Tym razem Antoni wziął na warsztat nieco lżejszy tekst. W dowcipny sposób odpowiedział na „Żurek” Wojciecha Młynarskiego, a zrobił to w pełnym wdzięku stylu przyprawionym nieco klimatem Kabaretu Starszych Panów. Tak powstał „Rosołek”. A to moja ulubiona jego część:

Bądź na zaczepki niewzruszony

Gdy puszcza oko słaba płeć

Ty takich oczek masz miliony

A wszystkie łyżką możesz jeść…

Anna Burger

Absolwentka filologii polskiej, hobbystycznie – tekściarka, kompozytorka, gitarzystka i wokalistka. Prywatnie – żona i mama.

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić komfort korzystania z Internetu
Explore
Drag